RED BULL RACING: Przerwać pechową serię

Po kolejnym, rozczarowującym wyścigu na Węgrzech mieliśmy nadzieję, że na legendarnym torze Spa uda się po dłuższej przerwie powrócić na podium. Niestety, skończyło się tylko na nadziejach.
Kwalifikacje, jak zwykle, wypadły obiecująco. Czwarte pole startowe naszego reprezentanta było przyzwoitym wynikiem. Sam moment ruszenia z pól startowych również nie zapowiadał kataklizmu - Szymek na dojeździe do T1 zrównał się z Wokingerem, jednak w wierzchołku zakrętu został uderzony przez jednego z kierowców McLarena i wpadł w pułapkę żwirową. Skutkowało to spadkiem na koniec stawki i koniecznością wyprzedzania maruderów, co na takim wąskim torze nie było prostym zadaniem. Pokazała to dobitnie walka naszego rodzynka z Popowitchem.
W tym momencie straty były już zbyt duże, aby Czerwony Byk zagościł w ten czwartek na podium, a nawet w pierwszej szóstce. Możliwe, że problemy Szymka były następstwem wcześniejszych kolizji, jednak potrafił on chwilami jechać tempem czołówki.
Zespół jest wielce zmartwiony kolejną absencją drugiego kierowcy, Pablinho. Od krótkiego urlopu, na który udał się przed GP Węgier, nie kontaktował się z żadnym członkiem zespołu.
Już 22 listopada kolejny wyścig, tym razem na torze Monza. Chcemy utrzeć nosa włoskim tifosi, jednak nie będzie to najprostsze zadanie. Mamy nadzieję, że tym razem wystartujemy w pełnym składzie i uda nam się miejsce na podium w klasyfikacji zespołowej.